Kinzi, ja tam nic nie pamiętam a ty? :lol:
Sprzedajemy samochód, czyli co nas może spotkać
Zwiń
X
-
Gorszy problem jest w odwrotną stronę. Chcesz kupić samochód. Wybierasz ogłoszenie. Dzwonisz. Rozmawiasz - stan idealny, bezwypadkowy. Przyjeżdżasz, a tam gołym okiem widać, że auto bite od strony, której nie było na zdjęciu. Sprzedający oczywiście idzie w zaparte. Standard. :evil:Perfee
149 KM / 313 Nm by Masters Tuning
Komentarz
-
-
Zamieszczone przez PerfeeGorszy problem jest w odwrotną stronę. Chcesz kupić samochód. Wybierasz ogłoszenie. Dzwonisz. Rozmawiasz - stan idealny, bezwypadkowy. Przyjeżdżasz, a tam gołym okiem widać, że auto bite od strony, której nie było na zdjęciu. Sprzedający oczywiście idzie w zaparte. Standard. :evil:
Komentarz
-
-
...Moją Ibizkę chciał kupić starszy pan, niewidomy.
Przyjechał nawet na oględziny.
Macał samochód, a jego małżonka mówiła mu co to jest:
- lampa przednia.
- lusterko prawe.
Powiedział, że się namyśli.
Gdy zadzwonił ponownie samochód już miał nowego właściciela.
Myślał o dwie godziny za długo.
Komentarz
-
-
Jak sprzedawałem felicję ( 5kpln, więc majątek), to zadzwonił gość i po 15 min wałkowania stanu technicznego każdego elementu pyta, czy ma rudą. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że jak każda felicja trochę na klapie i małe ognisko na nadkolu, na co klient, że za takie pieniądze to on oczekuje samochodu bez grama rdzy :!:
W końcu rodzinka, która ją kupiła przyjechała w skladzie: sympatyczna pani (nowa właścicielka - jedyna konkretna osoba w tym towarzystwie), zakrzyczany przez "mamusię" mąż, mamusia, tatuś, teść, i.... wujek "mechanik". 2 godziny na -20 st oglądali samochód, który przez ten czas to dało by się rozebrać i złożyć z powrotem. Stwierdzone usterki - stare opony (bieznik jak nowy, bo poprzedni właściciel mało jeździł zimą, ale data...) stary akumulator (wujek mechanik nie wiedział jak to możliwe, że przy -20 zapaliła z półobrotu, więc pewnie akumulator :shock: ), luz na maglownicy (10-15 mm na obwodzie kierownicy).
Letnie opony oglądali w garażu pod lampą - wszyscy po kolei :shock: Nastepnie pada propozycja " za 3 pójdzie?", bo gdziestam stoi taka ładna i pewnie lepsza.
Pękłem i kazałem się pospieszyć, bo jeszcze im "tamtą" ktoś z przed nosa zwinie.
Namyślali się dzień czasu i wrócili z kasą. Potulni jak barankiZobacz stronę mojego dziecka - podziel się 1% - http://piotrzwolinski.pl/
O II Tour Combi 1.6
Mitsu Carisma 4G93 GDI
Komentarz
-
-
Kolega jest lakiernikiem. Sytuacja dotyczyła fiata stilo z włoch. Szukał auta dla żony. Zadzwonił, Pani w słuchawce powiedziała, że stan "nówka sztuka nie śmigana"... Pojechał ponad 100 km w jedną. Okazało się, że cały lewy bok do poprawek blacharskich, później lakierniczych, w środku wypalone dziury petami i wogóle syf. Właścicielka szła w zaparte, że to nie są uszkodzenia i wogóle jak On tak może mówić? (oburzenie)
Skończyło się to powrotem do domu bez "nówki sztuki"Spoty w Rzeszowie i Tarnowie - info w poszczególnych wątkach. Zapraszamy!
----
Jeśli nie używam polskich liter, to znaczy, że piszę na komórce
Komentarz
-
-
No panowie to muszę wam powiedzieć,że jak ostatnio sprzedawałem opla corsę c to przyjechał człowiek który owszem oglądał cały samochód wzdłuż i wszerz , zapytał jaka była cena(podałem cenę średnio wysoką)spojrzał jeszcze raz na samochód odwrócił się i stwierdził,że nie będzie targował nawet złotówki bo widzi co bierze i tak powinien właśnie wyglądać ktoś kto szuka samochodu a nie wrażeń przy kupnie.
Ogólnie jak sprzedaję samochód i przyjeżdża pseudo kupiec,który sypie głupimi uwagami to ja mu sypię jeszcze głupszymi i na ogół taki leszcz co nie chce kupić wymięka i spada oszczędzając mój czas .Marcin
My ©koda is fantastic
Komentarz
-
-
ja kiedyś sprzedawałem Golfa i oczywiście przed przyjazdem kupca pojechałem na myjnie. Oczywiście wracając do domu przejechałem przez drogo szutrową bardzo wolno i zakurzył się trochę zderzak.
Stanąłem pod domem , przychodzi kupiec ogląda i nagle patrzy na zderzak takim marudzącym głosem mówi: Łee ale zderzak zakurzony.
Odp: bo szkoda było mi mojego czasu: Spier.... pan i nie marnuj pan mojego czasu. odwróciłem sie i poszedłem do domu.[b]SPOT OLSZTYN ostatni piątek miesiąca godz.19.00 parking przed TP SA
Komentarz
-
-
Akurat dzisiaj mija rok jak sprzedałem Matiza i w związku z tym tematem przypomniały mi się perypetie ze sprzedażą tegoż koreańskiego cuda motoryzacji. Najpierw dzwoni jakiś facet napalony na auto jak mało kto ale ma jedno "ale" nie może przyjechać do Lubania i może się spotkać we Wrocławiu normalnie bym go olał ale i tak miałem być we Wrocławiu to myślę niech mu będzie przegonię po autostradzie tą rakietę. Pojawił się świński duet. Mąż i teść kupują auto dla żony. Najpierw jedzie jeden potem drugi każdy wyszukuje jakieś wady i zbijają mi z ceny jakby montowali tam części z Mercedesa S-ki, potem pojechaliśmy do ich jakiegoś znajomego "mechanika" i on po jeździe testowej stwierdził, że całe tylne zawieszenie jest do wymiany to mu tłumaczę człowieku to nie zawieszenie a złożone tylne fotele bo przecież wiozę zimówki i pokazuję mu 2 miesięczną fakturę na remont kompletnego zawieszenia, ale oni dalej idą w zaparte. Jak zaproponowali mi cenę 1500 z moich zaproponowanych 6000 to wybuchłem im śmiechem w twarz i się pożegnaliśmy. Za kilka dni dzwoni kolejny kupiec. Umawiam się z nim w centrum miasta bo nie wie gdzie jest moja ulica. Zajeżdżam na miejsce a on do mnie, że coś w silniku piszczy to wysiadam z auta zostawiam odpalony silnik a na zewnątrz cisza. Pytam czy marnujemy czas, czy chce auto obejrzeć. Pomyślał chwilę i stwierdził, że ogląda dalej. Był z żoną i małą rozwydrzoną córką, która w między czasie demolowała moje wnętrze skacząc po fotelach. Ale nic to oddaję mu kluczyki niech się chłop przejedzie i jedziemy do mnie pod dom. Po minucie jazdy stwierdza, że silnik do kapitalki bo się gorzej zbiera od jego Vectry, no to się gościa pytam jaki ma silnik w tej Vectrze na co on mi, że 2.0 benzyna. To mu wytłumaczyłem, że różnica pomiędzy 2.0 a 0.8 może być znaczna. Dojechaliśmy do mnie rozmawiając od pierdołach i wtedy on zaczyna oglądanie: tu rysa, tam rysa itd. itp. już mnie szlak trafia. W między czasie żona się wpasowała w fotel kierowcy i już widzę, że auto jej pasuje, ale mężuś dalej szuka dziury w całym i w pewnej chwili słyszę: "Leszek, ku*wa mać ten matiz jest sto razy lepszy od tych pozostałych złomów, które oglądaliśmy, a przy tym pan miły i widać po jego twarzy, że uczciwy i albo bierzemy tego albo zapie*dalaj do salonu mercedesa bo się zachowujesz jakbyś chciał nowego mercedesa za kilka tysięcy kupić" omal nie umarłem ze śmiechu i wtedy potulny małżonek wyciągnął gotówkę i poszliśmy spisać umowę
Komentarz
-
-
maymer, a mojego Matiza kupowali ludzie, który przyjechali go oglądać przerdzewiałym Hyundaiem Pony. Najbardziej zależało im na tym, aby "nowy" samochód nie rdzewiał. Ich wymogiem było więc między innymi dokładne umycie auta (był śnieżno/mokry grudzień 2007) celem dokładnego obejrzenia. I musialem z nimi pojechać na myjnię z myciem podwozia :shock: ... Prześmieszne było to, że facet oglądając podłogę kładł się na gołej ziemii - ubrudził sie przy tym niemiłosiernie. Fajnie było jednoczesnie patrzeć na minę faceta, który z początkowej nieufności przeistaczał sie w pełni zadowolonego człowieka, bo oto znalazł auto takie, jakiego szukał... No i dużo się nie targował: byłem gotów na zdjęcie z ceny 10-15%, a on zadowolił się upustem 5%...
Fajnie mi się sprzedawało Matiego, bo (jak się w końcu zdecydowałlem na sprzedaż) kupił go 27.12.2007 pierwszy oglądający auto...
Komentarz
-
-
swego czasu miałem opla tigrę, szukaliśmy wtedy dla dziewczyny/dziś żony samochodu po komisach. Wsiadając zaczepił mnie koleś czy bym nie chciał sprzedać :lol: i w sumie tak ... zgadaliśmy się, cena uzgodniona. Załatwił kredyt, mówił ze zapłaci praktycznie drugie tyle :?
Po pomyślnym sfinalizowaniu, ok tydzień później pojechałem do pi-zet-ju rozwiązać umowę.
Babeczka w okienku mówi mi, że już :!: wpłynął wniosek z AC ( mojego :shock: ) o naprawę szkody ...
babka się przyjrzała i pyta: a pan coś o tym wie?
a co tamten pan chce przez to osiągnąć? :lol: oczywiście zwrot dostałem i problemów nie było ale sytuacja co najmniej dziwna
Potem koleś do mnie zadzwonił i mówił, że podbiło go na dojeździe do skrzyżowania i zaparkował w bagażniku innego samochodu. Ahh ta młodzież :szeroki_usmiech
Komentarz
-
-
kuncfot, no to kilkadziesiąt lat temu mój wujek miał identyczną sytuację z maluchem.
Po pierwsze fajne było to, że auto wygrał(!) na loterii. Po drugie zaraz po odbiorze sprzedał go na giełdzie (nie muszę dodawać, że "używka" była wtedy droższa niż "salonowka"). A po trzecie kolesiowi, któremu auto sprzedał, kaszlaka ukradli zaraz po kupnie i wujo dostał kasę z AC...
Komentarz
-
Komentarz